Tematy

Antyglobalizacja (9) Architektura (16) Feminizm (18) Film (28) Filozofia (13) Fotografia (70) Historia (29) Jadłopodawcy (3) Literatura (11) Ludzie (85) Malarstwo (12) Media (83) Memy (39) MojeFoto (50) Morze (23) Muzyka (13) Natura (14) Nauka (2) No comment (3) Opera (2) Polityka (70) Praca (18) Prawo (15) Psychologia (19) Religia (10) Rosja (13) Rzeźba (8) Starożytność (9) Sztuka (2) Świnoujście (37) Teatr (5) Warszawa (18) Wehikuły (23) Zdrowie (2) Zwierzęta (15)

niedziela, 28 lipca 2013

"DZIWNA ZABAWA" Roger Vailland

Och jak ja kocham tych Francuzików piszących o „ruchu oporu” podczas II wojny, który polegał na przesyłaniu meldunków do Anglii z knajpy na Placu Pigalle, gdzie siedzieli w otoczeniu dziwek i pili szampana, też coś!
Vailland jest z nich chyba najśmieszniejszy, wierzy głęboko, że „walczy” i że żyje mu się „ciężko”, jego tzw. oddział to paru napalonych chłopców w marynarkach i parę grymaśnych dziewcząt w pończochach.
Co on i jemu podobne żabojady wiedzieli o wojnie? W Polsce podzielonej przez Stalina i Hitlera na dwa słodkie i równiutkie kawałki tortu weselnego, trwa ostatni akt Birkenau, ludzie ulatują z dymem, za jedzenie służą łupiny po ziemniakach, a na ulicach rozstrzeliwuje się osoby za niewłaściwą genealogię. Wszyscy wiedzą, że nadchodzący niezłomnie Rosjanie będą jeszcze gorsi od Niemców, bo „to jest Panie swołocz” jak klarowała mi pewna 100 latka, która przeżyła wyzwolenie na Podlasiu i nie została ani zgwałcona (bo się ukryła w sianie na strychu) ani zatłuczona kolbami na śmierć (bo trzeba oszczędzać amunicję).
Bawią mnie zwłaszcza zdania o „wolności indywidualnej” komunisty! Można pęknąć ze śmiechu! :-))) A wszystko to jest pisane na serio z namaszczeniem godnym biskupa. Vailland w swoim ferworze vercorsowskiej propagandy wziętej z powietrza jakim oddychał kiedyś Lenin, propagandy, w którą wierzy bez żadnych zastrzeżeń, jest wprost uroczym bobaskiem, którego mamusia głaszcze po główce, a potem prowadzi do łazienki, aby zrobił grzecznie siusiu.
Opinie Francuza o kobietach spodobają się każdej kobiecie, nie tylko Francuzce. Wszystkie albo kurwy albo brzydule, innego podziału nie ma. Jak można mówić o miłości do kobiet, o miłości do kogokolwiek, kiedy popiera się kurestwo i alfonsizm? Kiedy robi się z kogoś rzecz. A wiadomo, że rzecz jest tylko rzeczą. Prostytucja z braku pokarmu, czyli pieniędzy umrze śmiercią naturalną. Mylą się więc panowie pokroju Vaillanda jakoby burdel był jest i będzie wieczny. Jakim cudem z braku dochodu? Przecież to zwykły handel, drobnomieszczaństwo i własność. Co komunizm ma wspólnego z tym wszystkim tego zapewne nie analizował nigdy nasz głuptasek Vailland.

Oczywiście wyrzuciłam już „Dziwną zabawę” na śmietnik. Dziwię się w ogóle jak mogłam trzymać w domu „tego” typu literaturę. Obok „Awantury o Basię”, „Niebezpiecznych związków”, „Szwejka”, „Medei”, „Kaputt” i „Romansu Teresy Hennert” robiła złe wrażenie. :-)))

niedziela, 7 lipca 2013

"ABSOLWENT" Teatr Dramatyczny

Komediodramat o depresji tytułowego absolwenta, z której otrząsa się dzięki inicjacji sexualnej. Gdyby nie sex ze starszą kobietą, przyjaciółką rodziców, świeżo upieczony absolwent collegu, Beniamin nie odkryłby swego powołania i nie zakochał się w sąsiadce, Elaine. Okazuje się, że wybitnie uzdolniony młody człowiek ze świetnymi perspektywami, zamiast się dalej kształcić, pragnie się ożenić i pracować. Chociaż nie do końca wiadomo czy jego wybór jest wynikiem buntu wobec rodziców i byłej kochanki, przesytu bogactwem średniej klasy amerykańskiej, czy obrzydzenia hipokryzją systemu w jakim żyje. Dla mnie zawsze będzie to wybór miłości nad karierą, ale ja jestem romantyczką. :-)))
Co do aktorów... najlepsza – Agnieszka Warchulska w roli pani Robinson. Wszystko mi się podobało, cała gra aktorska, sposób poruszania się, intonacja, kostiumy. Ona jest panią Robinson, nie ma w niej żadnej rysy! Fenomenalna w 1 scenie z prysznicem (minus za nagość) i „pijanej” scenie z córką (plus za modulację głosu). Na drugim miejscu Krzysztof Brzazgoń w roli Beniamina. Idealnie odtworzył niezdarnego prawiczka i ciut gorzej oszalałego z miłości młodzieńca. Wie jak operować ciałem i nie zapomina o dłoniach i stopach. Cóż, potem długo nic i trzecie miejsce Mariusz Drężek w roli pana Braddocka. Okropnie amerykański styl, kowbojski kapelusz, biały podkoszulek, i ten akcent! :-)))
Oczywiście mam w pamięci „Absolwenta” Mike Nicholsa z 1967 r. ze znakomitymi Hoffmanem i Bancroft. Trudno rywalizować z taką obsadą i takim reżyserem, i nie ukrywam, że film był dużo lepszy (z bajkową muzyką Simona&Garfunkela).
Sztuka jest bardziej komediowa od filmu, nie sięga tak głęboko w psychikę bohatera i fałszywość świata, jaki go otacza. Więcej mamy do czynienia z różnicą pokoleń, antagonizmem pomiędzy dziećmi i rodzicami. Spolszczono tekst, co jest tutaj atutem. Doskonale rozumiemy słowo „kurwa” pana Braddocka i „zamknij się” pani Robinson. Prześmieszne są sceny 1-go razu Beniamina w hotelu oraz ostatnia przed kościołem, kiedy pan Braddock biega z siekierą pełen żądzy mordu.
Zapomniałabym o scenografii, która b y ł a (a wierzcie mi mam do czynienia z wieloma scenografiami, których nie sposób dostrzec gołym okiem). Generalnie w tonacji białej, przysadzista o lekko kanciastych kształtach, powiedziałabym nawet luxusowa.
Ale... kolejny raz ja się pytam reżyserów: po cóż Mocium Panie ta golizna? Owszem zauważyłam klejnoty rodowe pana Brzazgonia i tiarę rodową pani Warchulskiej, no ładne, ładne, no i co z tego wynika dla sztuki? Mrożek kiedyś wykonał świetny rysunek przedstawiający pianistę, na którego fortepianie walczyli bokserzy, nazwał to uatrakcyjnieniem sztuki przez sport. Sztuka nie potrzebuje uatrakcyjnienia w postaci nagości! Dobry aktor nie potrzebuje się rozbierać! Garbo i Barrymore nie pokazywali dupy, a byli słynnymi aktorami. Ja rozumiem, że może za mało ludzi odwiedza teatr, i to ich ma przyciągnąć, ale to jest takie... tanie!
Czy polecam „Absolwenta”? Polecam gorąco na lato, na jesień, i na zimę. :-))) Dużo się śmiałam i parę razy się zamyśliłam.
*”ABSOLWENT” (THE GRADUATE) Terry Johnson na podst. powieści Charles'a Webb'a, wyk. Krzysztof Brzazgoń, Agnieszka Warchulska, Krzysztof Dracz, Anna Szymańczyk, Jolanta Olszewska, Mariusz Drężek, Andrzej Blumenfeld, Piotr Siwkiewicz, reż. Jakub Krofta, Teatr Dramatyczny Warszawa, premiera 6.VII.2013.*