Tematy

Antyglobalizacja (9) Architektura (16) Feminizm (18) Film (28) Filozofia (13) Fotografia (70) Historia (29) Jadłopodawcy (3) Literatura (11) Ludzie (85) Malarstwo (12) Media (83) Memy (39) MojeFoto (50) Morze (23) Muzyka (13) Natura (14) Nauka (2) No comment (3) Opera (2) Polityka (70) Praca (18) Prawo (15) Psychologia (19) Religia (10) Rosja (13) Rzeźba (8) Starożytność (9) Sztuka (2) Świnoujście (37) Teatr (5) Warszawa (18) Wehikuły (23) Zdrowie (2) Zwierzęta (15)

poniedziałek, 31 marca 2014

Rok Rosji w Polsce w 2015

Tak, tak tutaj wojna rosyjsko-ukraińska, a w 2015 mamy mieć oficjalny rok Rosji w Polsce i rok Polski w Rosji. Wspaniała wymiana kulturalna oczywiście (skąd to przypuszczenie?) bez podtekstu politycznego. Brawo!  
Propaganda rosyjska działa w pełni, dodam: jak zawsze. Podobno sam Ławrow (minister spraw zagranicznych Rosji) wpadł na ten genialny pomysł w zimie zeszłego roku i podzielił się nim z Sikorskim (jakby ktoś nie wiedział nasz minister spraw zagranicznych) w trakcie ważnej narady dyplomatycznej, czyli przy obżerania się kawiorem i piciu wódeczki w dobrym towarzystwie. Panowie podali sobie ręce i radośnie patrzą w przyszłość polsko-rosyjskich stosunków. Zimą zeszłego roku trwał Majdan przypominam.  
Minister Zdrojewski (ten od kultury przez małe k) jest zachwycony pomysłem i nie widzi niczego dziwnego w tym projekcie. Przecież kultura to nie polityka - tłumaczy nasz milusiński. He he. Ha ha. Hi hi.  
Zdrojewski nie wie (bo jest zbyt zapracowany zapewne), że kultura w Rosji jak wszystko inne jest sterowana przez pana Putina. Dygresja-Putina popiera około 90% Rosjan! To co nam wydaje się zwykłym wyjazdem trupy teatralnej jest w efekcie machiną reklamową, wizytówką współczesnej Rosji. Putin mówi "patrzcie mamy takich artystów? czyż Rosja nie jest cudowna? czyż Rosja za moich rządów nie jest rajem kulturalnym? czyż Rosjanom nie powodzi się znakomicie?". Przecież nie wyjeżdżają wszyscy artyści, nie mogą też tworzyć wszyscy artyści, jest podział na tych prawowiernych i nieprawowiernych, nie zgadzających się z reżimem Putina. Do Polski przyjadą ci najlepsi: zaakceptowani, przesiani, zindoktrynowani, konformiści i oportuniści.  
Obchody, czyli śpiewy, tańce i swawole mają na celu odsunięcie przykrych tematów, w rodzaju aneksji ukraińskiego Krymu przez Rosję, na dalszy plan. W zamian będziemy mogli zachwycać się rozkosznymi rosyjskimi piersiami w rosyjskich filmach i słodkimi rosyjskimi mundurami w rosyjskich chórach jak to drzewiej bywało. Może wtedy, jak liczą rządzący (bezdyskusyjnie nasi najlepsi z najlepszych), Rosja nas nie zaatakuje i zadowoli się Ukrainą i Mołdawią.  
Politycy wieszczą, że polska gospodarka się zapadnie, jeśli w 2015 nie będzie Roku Rosji w Polsce. Jak dotychczas się nie zapadła pomimo usiłowań obecnego rządu, który ze stanu pozytywnej demencji przeszedł w nachalną reklamę fikcyjnych marchewek związaną z wyborami do Parlamentu Europejskiego. Już to widzę jak w jeden rok zawali się giełda, firmy zaczną bankrutować, a chłopi umierać na skrawkach pól, bo nie wystąpili w Warszawie pląsający faceci w białych rajstopach.  
Cóż, ja już miałam Rok Rosji w Polsce przez wiele wiele lat, rosyjska kultura i sztuka jest mi bardzo dobrze znana, tym bardziej, że musiałam ją oglądać, czytać i słuchać na co dzień. Nie można było się ruszyć, żeby nie natknąć się w Polsce na rosyjską kulturę i język rosyjski nawet jeśli mieszkało się w wioseczce pod granicą niemiecką. Na każdym rogu ulicy były przykłady rosyjsko-polskiej wymiany kulturalnej, w których główną rolę grała estetyczna czerwona gwiazda. Miałam rosyjskiej kultury do wypęku czy mi się to podobało czy nie. Błagam ekipę rządzącą o oszczędzenie mi tych "przyjemności" w najbliższych latach.

Konkluzja=Rok Rosji w Polsce jest pomysłem Putina podchwyconym przez ekipę Tuska i ma na celu zadzierzgnięcie Polski do wielkiego walca propagandy polityki Kremla. Zgoda Polski i artystów polskich na te obchody, będzie oznaką poparcia dla polityki ekspansji terytorialnej Rosji.

czwartek, 20 marca 2014

Wojna o Krym

Jak patrzę na to jak Ukraina jest osamotniona w swojej walce o Krym to nóż mi się w kieszeni otwiera! Te wszystkie umowy, pakty i koalicje można sobie w dupę włożyć! UE łącznie z naszą Polską i USA nie robią NIC, tylko gadają, wysyłają noty, telefonują... i spokojnie (może z lekkim niepokojem) patrzą jak Putin zagarnia Krym. Krym jest częścią Rosji dowiedzieliśmy się wczoraj, a dzisiaj Ruscy szturmują kolejne obiekty na półwyspie. 
Czy Krym już przepadł? Nie wiem, ale na razie oprócz Tatarów i Ukraińców nikt się o niego nie upomina. A wojna, bo to jest WOJNA jeszcze nie rozwinęła się na dobre, są żołnierze bez emblematów, pojazdy opancerzone, okręty wojenne, dużo broni i ćwiczenia militarne. Może Zachód myśli, że Krym wystarczy Putinowi, zamknie to sprawę i wszystko będzie cacy. Bzdura do sześcianu. To go tylko rozzuchwali. Po co ma zatrzymywać się na Krymie, skoro może mieć pół państwa? A jeśli politycy będą dalej obradować skończy się na podziale Ukrainy na wschodnią ruską z Kijowem i zachodnią ukraińską z Lwowem. Jak nas uczy historia nie należy pobłażać na początku żadnemu satrapie, bo prowadzi to tylko do zaostrzenia jego apetytu i nowych podbojów. 
To efekt działań Stalina, który przesiedlał rdzenną ludność, podsycał wzajemne animozje i stosował prawo wyróżniające Rosjan. Teraz mamy tego efekt w postaci idiotów z Ukrainy, którzy mówią po rosyjsku, czują się Rosjanami, a nawet są dumni z rosyjskich korzeni (do tego w szkole nie uczą ukraińskiego i kultury ukraińskiej dzięki Janukowyczowi). Dobrze, że Tatarzy (rdzenna ludność półwyspu, kiedyś 97% społeczeństwa) mają swoją godność i pamiętają, że Ruskim dopóki mają zapędy mocarstwowe nie można ufać.
Byłam na Krymie parę lat temu, nieziemskie miejsce, klimat i ludzie, i szkoda by było takiego rozkosznego kąska dla Ruskich. Poza tym jeśli chodzi o ścisłość to najdłużej należał on do Imperium Osmańskiego.

Najlepsze dowcipy ostatnich dni: 

Sukces polskiej polityki zagranicznej-Komoruski uzyskał zgodę Japonii, że w razie wojny z Rosją, wypożyczą nam Godzillę.
Obama zastosuje naprawdę poważne sankcje wobec Putina i usunie go z listy znajomych na Facebooku. 
Skoro Rosja zagarnęła Krym bo mieszka tam dużo Rosjan, to dlaczego Chicago jest jeszcze w USA?

wtorek, 18 marca 2014

Solidarni z Ukrainą - koncert Teatrów Warszawskich

No więc byłam na tym koncercie - Solidarni z Ukrainą w warszawskim Teatrze Żydowskim 17 marca 2014 roku.

Bezsprzecznie najlepsza była Urszula Dudziak, która swoją pozytywną energią porwała publiczność. Ubrana w niebieskie spodnium i z czerwonymi włosami zaczęła od razu tańczyć na scenie, zapewniła, że na nic nie jest się za starym, bo ona ma już 70 lat i właśnie się zaręczyła, a oto dowód pierścionek :-))), w samych superlatywach opisała swoich młodych muzyków, ale zaznaczyła, że ona rządzi, bo to kobieta ma rządzić. Była fenomenalna: głos marzenie, technika, wyczucie rytmu i to co najważniejsze radość śpiewania-tworzenia. Miała w sobie tyle mocy, że mogłaby oświetlić całe miasto. Zawsze byłam jej fanką i zawsze będę.
Moim odkryciem była Roksana Vykaluk, Ukrainka z włosami do pupy, grała na wielo-instrumentalnym stole i miała nieziemski głos. To było dzikie, surowe, tęskne, czarowne i niepokojące. Bardzo dobra wokalistka, coś innego, autentycznego, bez sztuczności i zadęcia.
Wspaniała była Kayah. Dawno jej nie widziałam. Turkusowa kwiecista suknia do ziemi z wielkim dekoltem, bose stopy i rozpuszczone czarne włosy przypomniały mi lata 70-te i hipisów. Zaśpiewała pieśń sefardyjską w duecie i miałam gęsia skórę na karku. Prawdziwa osobowość. Kayah to bardzo świadoma artystka, swoje wie, idzie swoją drogą i nie zniża się do taniego poklasku.
Poruszyło mnie do głębi męskie trio z Kamilem Kulą i ???, panowie wykonali ukraińską pieśń, idealnie zgrali swoje różne głosy i przypomniałam sobie pełen mocy cerkiewny chór. Bardzo silna energia yin.
Z wielką siłą i zaangażowaniem zaśpiewała Aneta Todorczuk-Perchuć piosenkę Maryli Rodowicz: "ja to mam szczęście, że w tym momencie żyć mi przyszło w kraju nad Wisłą". Była lepsza od oryginału. Dała z siebie wszystko. Ma fantastyczny mocny i dźwięczny głos.
Ewa Błaszczyk wykonała przejmującą piosenkę o śmierci i tak, było to bardzo dobre. Kobieta ma świetną figurę.
Małgorzata Walewska swoim niezwykłym mezzosopranem opatuliła nas i weszliśmy w inny wymiar.
Rafał Bartmiński zachwycił mnie swoim wykonaniem arii ze "Strasznego Dworu". Ma bardzo czysty głos tenorowy lekko aksamitny. Do tego jest przystojnym młodym mężczyzną. :-)))
Michał Urbaniak z młodą orkiestrą był ok, ale daleko mu do Dudziak! Widać, że jest już piernikiem-dziadkiem, kiedy ona dalej utrzymuje się w formie. Miał pewne problemy z wejściem w fazę, potem zagrał bardzo dobrze, ale bez rewelacji. Ogólnie pełen męskiej energii występ, ale stać go na więcej.
Marian Opania ładnie (bez kartki) zaśpiewał pieśń o zakochaniu się we Lwowie. To przykład jak można wesprzeć taką akcję bez tandety.
Tomasz Stockinger zaprezentował smutną pieśń i był też wyjątkowo smutny.
Gołda Tencer zawsze jest sobą i zawsze jest dobra.

Teraz minusy - Justyna Sieńczyłło z utworem Piaf w ogóle mi się nie spodobała. Ma dużą skalę głosu, ma siłę, ma wygląd i co, nic. Nie wiem o co chodzi.
Najgorsi byli aktorzy. Beznadziejny był Daniel Olbrychski (w wymiętej marynarce), Andrzej Seweryn (okropnie przejęty swoją rolą, stary dziadek z brodą drwala), Olgierd Łukaszewicz (akurat go lubię) i Borys Szyc (też lubię). Odczytali swoje teksty z kartek bez polotu i zaangażowania. Szyc (dość seksowny trzeba przyznać) łaził po wszystkich korytarzach i pokazywał się we wszystkich drzwiach i kiedy 10 obiektywów celowało w jego głowę, udawał bardzo zdziwionego i uśmiechał się szeroko. O Olbrychskim mam wyrobione zdanie po paru rozmowach w Kazimierzu Dolnym, gdzie ten opój ma dom i pijany zaczepia młode kobiety na rynku. Wulgarny i zarozumiały, z problemami z logicznym myśleniem (vide wybryki z szablą). Najgorsze jest to, że to był (zaznaczam był) genialny aktor, dużo lepszy od Cybulskiego, i z przyjemnością oglądam jego stare filmy, np. "Wszystko na Sprzedaż".
O innych nie piszę, bo ich nie zauważyłam.
Aha jeszcze Michał Piróg, czyli Pieróg bez Nadzienia. Niepozorny blady człowiek z kolczykiem w nosie ubrany w coś koszmarnego - wyleniały połatany surdut. Prowadził aukcję modową w przerwie. To to jest osobowość telewizyjna, no no no!

Co mnie powaliło to ceny biletów - 100 zł. Uważam, że to dużo dla przeciętnego Polaka. Myślałam, że będzie gradacja, od powiedzmy 30 zł. Panie bileterki były wyraźnie oburzone moją postawą. Zapewniały, że to na szczytny cel, czyli na pomoc medyczną dla ofiar wojny na Majdanie. Wszystko wiem, ale... cóż, ponieważ przyszłam elegancka i wypachniona top trendy, i nastawiłam się psychicznie na kulturę, to wysupłałam tę stówę. I nie żałuję, bo miałam plejadę aktorsko-piosenkarską Warszawy, która prezensiła się od 19.15 do 23.30 z przerwą na Pieroga. 
O dziwo było dość mało osób, może było za drogo? a może większość ma to... właśnie tam. Zostały puste miejsca na widowni i pufy na brzegach. Wszelkiej maści dziennikarze i fotoreporterzy zapełnili schody i przejścia, co było dość męczące, a i tak nie zrobili zdjęć wszystkim artystom i rano ze zdumieniem czytałam relacje w mediach.
Co jeszcze mogę napisać? Że to był świetny pomysł Dawida Szurmieja (z warkoczem jak Chińczyk za dynastii Cing), a Grażyna Torbicka się nie starzeje i ma klasę (w czarnej sukni z dekoltem na plecach).