Tematy

Antyglobalizacja (9) Architektura (16) Feminizm (18) Film (28) Filozofia (13) Fotografia (70) Historia (29) Jadłopodawcy (3) Literatura (11) Ludzie (85) Malarstwo (12) Media (83) Memy (39) MojeFoto (50) Morze (23) Muzyka (13) Natura (14) Nauka (2) No comment (3) Opera (2) Polityka (70) Praca (18) Prawo (15) Psychologia (19) Religia (10) Rosja (13) Rzeźba (8) Starożytność (9) Sztuka (2) Świnoujście (37) Teatr (5) Warszawa (18) Wehikuły (23) Zdrowie (2) Zwierzęta (15)

wtorek, 20 maja 2014

Faraon AMENEMHET III - sfinks z Kairu


Dumny faraon Amenemhet III jako sfinks.

Amenemhet III/ Amenemhat III z 12 Dynastii rządził Egiptem przez około 40 lat w XIX wieku p.n.e. (Średnie Państwo), ten okres nazywamy złotym wiekiem Egiptu. Amenemhet III wsławił się niezwykłymi budowlami, m.in. piramidy w Dahszur (105mx75m) i Hawarze, wielki kanał na Nilu do jeziora Karun (staroż. Moeris) oraz pałac labirynt w Hawarze.

Rzeźba z szarego granitu. Muzeum Egipskie w Kairze, Egipt.

Najbardziej lubię jego wyrazisty nos, kości policzkowe i uszy - oryginał jest niesamowity, chociaż uszkodzony (oko, broda, łapy przednie).

poniedziałek, 19 maja 2014

Pokolenie Przełomu, Pokolenie Zmiany

Jestem Pokoleniem Przełomu/Pokoleniem Zmiany. I czuję, że w sumie było, jest nam łatwiej niż pokoleniom wcześniejszym i następnym.
Pamiętamy komunę, łaziorność, tandetę, szarość i marazm, i bojkotowaliśmy ją każdy na swój sposób (nawet dzieci czerwonych bubków). A potem mieliśmy przełom, rodzenie się demokracji, kapitalizmu i otwarcia na wszystko. Zachłystywaliśmy się wolnością! To był niesamowity czas, energia totalna, pełen odlot. Teraz patrzymy na to co zostało z tego zrywu narodu, szału Solidarności, co zrobiono, czego zaniechano... Ja osobiście mam mieszane uczucia. Tyle mogliśmy zrobić! Mieliśmy taki potencjał! Najbardziej uwiera mnie brak lustracji, brak rozliczenia tych wszystkich mord komunistycznych, oportunistów i aparatczyków. Dalej muszę ich oglądać i do tego w parlamencie i telewizji publicznej za moje ciężko zarobione pieniądze. Oni już się nachapali, ile można żreć z koryta! Ale coś jest, pewna okrojona forma bytu z czarownej bajki o Królewnie Polsce. Chociażby radosna możliwość kupienia winogron w zimie i nie zagłosowania na Tuska. :-))) Obserwuję dzisiaj wycofanie mojego Pokolenia Przełomu, brak zaangażowania, a jeśli już, to zaangażowania na poziomie codziennej egzystencji: utrzymania firmy, inwestycji w dzieci, cieszenia się drobnymi luksusami typu wakacje w Turcji. Ale ten bunt, ta siła jest w nas. Wystarczy nam niewiele, iskra i... wybuchamy! Nami nie da się łatwo manewrować, za dużo widzieliśmy, jesteśmy zbyt świadomi. I zadajemy trudne pytania. 
Pokolenia wcześniejsze były, są zbyt zindoktrynowane, ich jest dużo trudniej przekonać do czegokolwiek, są bardzo konserwatywni. Oni nie mieli nadziei, albo ją stracili. Za długo czekali na Przełom. To stały wierny elektorat prawicy, Kaczyńskiego, częściowo centrum PO (niestety) i o zgrozo stały wierny (dużo mniejszy) elektorat lewicy, Millera.
Pokolenie lat 80-tych, które wychowało się w standardzie o jakim nam się nie śniło (a którym i tak daleko do tego co jest po roku 2005), które nie miało ograniczeń, mogło wszystko, jest generalnie pokoleniem słabszym od nas. Nie było walki, nie było buntu, nie było motywacji. Oni nie mają porównania, nie wiedzą co to znaczy uczyć się języka wroga i stać w kolejce po szary papier do dupy, więc tak naprawdę umknęła im istota Przełomu, po co to było? Łatwo można ich namówić na nowe liberalne bzdury i stary czerwony pakiet. To największa grupa wahających się, poddająca się nastrojom chwili co kadencja i wybory. Pokolenie Stracone, bez kręgosłupa. Tak naprawdę im jest ciężej niż nam, nie mają oparcia, autorytetu, historii, sami muszą wszystko stworzyć: wroga, państwo, etos. To co było ich nie dotyczy, to co jest muszą wykreować, istnieją w próżni. Dużo łatwiej jest niszczyć niż budować.

Dygresja: czytam nową książkę Palikota o religii, i o dziwo, ten facet jest głębszy niż myślałam (Michalskiego znam od paru ładnych lat i zawsze dogadamy się na poziomie intelektualnym, ale nie zawsze na poziomie politycznym). Palikot to Poszukujący Artefakt. Oczywiście nie zagłosuję na jego partię w Eurowyborach, bo jak można się prostytuować z odrażającym czerwonym Kaliszem (numer jeden na liście)?! Co ciekawe książkę dostałam w Sejmie w ramach Nocy Muzeów koło 1 w nocy. To się nazywa PR! :-)))